
Jak właściwie ciąć róże?
To pytanie powraca każdej wiosny od miłośników róż, pojawia się mnóstwo wątpliwości i rozterek. Ciąć czy nie ciąć? Nisko czy wysoko? Ale może szkoda, w zeszłym roku urósł mi przecież taki ładny pęd.. Literatura i Internet również nie podają jasnej recepty, a co gorsza często podawane są różne metody. Spróbujemy napisać najprostsze recepty na cięcie róż, może to Wam ułatwi wiosenne prace ogrodowe. Przede wszystkim należy zapamiętać jedną, bardzo ważną zasadę:
NIE TNIEMY JESIENIĄ!
Absolutnie nic, nie ma takiej potrzeby. Nigdy nie wiemy jaka będzie zima, zostawmy pędy, by było co ciąć wiosną. Od tej zasady możemy zrobić mały wyjątek – jeśli roślina rośnie w pobliżu ciągu komunikacyjnego, pędy najzwyczajniej przeszkadzają – wtedy po prostu musimy je przyciąć dla naszej wygody. W pozostałych przypadkach jednak unikajmy jesiennych wypraw z sekatorem i ostrzmy go dopiero na wiosnę.
Gdy cieplejsze, wiosenne dni zadomowią się już na dobre przystępujemy do cięcia. Niektórzy jako zielone światło dla tego zabiegu uznają kwitnące forsycje. Oczywiście można przyjąć taką zasadę, ale pamiętajcie, jeśli przytniecie róże tydzień wcześniej, lub tydzień później – nie będzie to miało znaczenia. Tym bardziej ze można zapamiętać kolejną zasadę..
LEPIEJ PRZYCIĄĆ ŹLE, NIŻ NIE PRZYCIĄĆ WCALE!
Róże młode
Nie bójmy się ciąć. Nie jest to tak skomplikowane jak się wydaje, a nawet nie do końca prawidłowo przycięta róża będzie wyglądać lepiej niż krzew pozostawiony bez żadnej ingerencji. Bez zastanowienia usuwamy zawsze pędy przemarznięte (czarne), wysuszone (szaro-brązowe), połamane i chore. Świeżo sadzone róże (do 3 lat wstecz), które jeszcze się nie rozkrzewiły i dopiero aklimatyzują się w naszym ogrodzie tniemy nisko. Wszystkie pędy, niezależnie jaka jest to grupa róż, przycinamy około 10-15 cm nad ziemią. My stosujemy zasadę „na szerokość dłoni”. Przecież nikt nie będzie chodził z linijką i sekatorem. Domyślam się, że niektórzy właśnie zbledli i powzięli mocne postanowienie, że absolutnie tak nisko swoich róż nie zetną, bo… szkoda. Jeśli nie wierzycie nam na słowo, że tak trzeba, sprawdźcie to sami. Zetnijcie w ten sposób jedną różę, lub połowę róż w zależności od odwagi. W ciągu kolejnych tygodni zobaczycie jak krzewy Wam za to podziękują. Pojawi się mnóstwo nowych pędów, róże się zagęszczą i wzmocnią, a o to przecież chodzi przy młodych roślinach. Silnie cięcie pobudza roślinę do wzrostu, do krzewienia się. W podstawie pędów są dziesiątki tzw. oczek śpiących, które można obudzić tylko ścinając górę pędów (nisko!). Często widoczne w ogrodach róże, które mają 1-3 łysych pędów i trochę liści na szczycie to właśnie brak cięcia. Bo szkoda uciąć taki piękny, długi już pęd. Otóż nie, nie cięte rośliny wyglądają bardzo marnie, pąki w dolnych częściach łodyg są zbędne roślinie, skoro ma liście na szczycie. Nie liczcie również, że taki „jedno-badylowiec” się rozkrzewi od dołu. Dlatego bez wahania tniemy, w szczególności młode róże, pomóżcie im pięknie się rozkrzewić. Wiele zależy od wigoru odmiany, ale tnijcie róże nisko, tak długo jak tego wymagają. Czyli dopóki satysfakcjonująco się nie rozkrzewią. Rośliny z jednym pędem sadzone do doniczek w szkółkach powinno się przycinać (teraz wrażliwsi niech usiądą..) na 1-2 cm! To jedyny zabieg, który sprawi, że sadzonki jednopędowej, w dość krótkim czasie zrobi się krzew gotowy do sprzedaży. Zatem i wy nie bójcie się ciąć na 10-15 cm! W ten sposób możecie postąpić ze wszystkimi różami w waszym ogrodzie, które nie są wystarczająco rozrośnięte.
Przejdźmy teraz do cięcia poszczególnych grup róż. Wbrew pozorom nie jest to wcale trudne.
Róże rabatowe (czyli floribundy), wielkokwiatowe i okrywowe
Zasada jest przy tych grupach jest łatwa i prosta jak drut.. tniemy wszystko podobnie jak róże młode. Czyli 10-15 cm nad ziemią. Chyba że, pędy są mocno uszkodzone po zimie, wtedy zmuszeni jesteśmy przyciąć niżej, dopóki nie pojawi się zdrowe drewno na przekroju pędu. Nawet jeśli będzie to 2 cm nad ziemią, nie rezygnujcie z róży. Jeśli korzenie nie zostały uszkodzone, a na pędzie pozostało chociaż kilka oczek śpiących, róża powinna odbić. Po jednej z ciężkim zim kilka lat temu, taka właśnie potraktowaliśmy odmianę Harknessa ‘Sheila’s Perfume’. Tak naprawdę, nikt nie dawał jej żadnych szans, ale róża odbiła. Tyle, że w lipcu! Tyle czasu potrzebowała na regenerację. Dziś jest całkiem sporym, dobrze rozkrzewionym rezydentem naszej kolekcji. Nie żałujcie cięcia szczególnie różom wielkokwiatowym. Kwitną i wyglądają znacznie lepiej niż nie cięte wcale (ale to już ustaliliśmy) lub cięte oszczędnie. Róże okrywowe też odwdzięczą się dobre cięcie, ale przy tej grupie róż, nie musicie tego robić każdej wiosny, jeśli oczywiście pędy nie przemarzły i nie jesteśmy do tego zmuszeni. Zafundujcie im silne cięcie odmładzające co 2 lata.
Rys.1 Cięcie róż rabatowych i wielkokwiatowych Rys.2 Cięcie róż okrywowych
Róże pnące
Mówimy już o starszych krzewach dobrze rozkrzewionych, bo młodziaki tniemy oczywiście nad ziemią (pamiętacie, prawda?). Tutaj musimy zwrócić uwagę, że są róże powtarzające kwitnienie i niepowtarzające. To jest istotna informacja, bo tnąc róże wiosną, która nie powtarza kwitnienia znacznie ograniczymy ilość kwiatów lub nawet w najgorszym przypadku zredukujemy je niemal do zera. Róże nie powtarzające kwitną na pędach wieloletnich, stąd nieco inne traktowanie. Główną zasadą przy obu grupach (powtarzających i nie) jest usuwanie wiosną pędów chorych, uszkodzonych i martwych. Również takich które mocno sobie wzajemnie przeszkadzają.
Róże powtarzające kwitnienie: Pędy skracamy wiosną mniej więcej nad 4-5 oczkiem. Przy starych krzewach usuwamy te najbardziej wiekowe łodygi, starajmy się by w krzewie nie było pędów starszych niż 5 letnie. To wydłuży młodość krzewów. Cięcie na 4-5 oczkiem wydaje się trudne do wykonania, bo jak tu liczyć każdy pęd i ledwo co widoczne oczka. Przy większej kolekcji róż zajmie nam to czas co najmniej do września, a jesienią przecież nie tniemy nic.. (pamiętacie?). Przyjrzyjmy się krzewowi, spójrzmy na kilka pędów, w którym miej więcej miejscu trzeba je uciąć. Przytnijmy je, zróbmy dwa kroki w tył i patrząc na przycięte pędy wykreślmy oczami zgrabną kopułę od lewej od prawej strony. I przytnijmy pozostałe pędy w ramach tej niewidzialnej kopuły. Nawet jeśli niektóre pędy zostaną przycięcie niżej lub wyżej niż 5 oczek – to nic, to nie apteka. Roślina sobie poradzi, będąc wystarczająco wdzięcznym za przycięcie.
Rys.3 Cięcie róż pnących powtarzających
Róże niepowtarzające kwitnienia: Zróbcie dokładnie to samo co różami powtarzającymi, tyko że dopiero po kwitnieniu. My je tniemy nawet jeszcze mocniej, mają mnóstwo czasu do końca sezonu na wzrost nowych pędów.
Rys. 4 Cięcie róż pnących niepowtarzających
Róże pienne, czyli sztamowe czyli na pieńku
I znów łatwo i szybko. Zasada taka sama jak przy rabatowych i wielkokwiatowych – tniemy nisko, tyle, że nie nad ziemią, a nad pieńkiem, czyli nad miejscem okulizacji. Oczywiście pod warunkiem, że róża przezimowała, bo jeśli nie była przygięta do ziemi i zabezpieczona, to najczęściej musimy ją wykopać i posadzić nową. Tnijcie również te kupione nawet późną wiosną, czasem w sklepach nie są one przycięte „bo szkoda”. Przy różach na pniu, cięcie jest szczególnie ważne, by otrzymać zwartą, gęstą, pełną kwiatów koronkę.
Rys.5 Cięcie róż piennych
Róże parkowe, róże angielskie, róże historyczne
Przy tych grupach róż jest chyba najwięcej wersji sposobów cięć. My jesteśmy zwolennikami mocniejszych zabiegów sekatorowych, bo widzimy na setkach róż jaki ma to efekt. A poza tym kto by miał czas stać nad tysiącami krzewów i się zastanawiać. Znów zastała by nas jesień, a jesienią… (już nie powtarzam, bo musicie to już wiedzieć!) Znów przyjrzyjcie się krzewom, wyobraźcie sobie kopułę, jak przy różach pnących. Skróćcie pędy mniej więcej o 1/3-1/2, nadając krzewom kopulasty kształt. Wcześniej oczywiście wytnijcie pędy chore i martwe i starsze niż 5-letnie. Pamiętajcie o różach, które nie powtarzają kwitnienia w tych grupach – wiosną serwujemy im tylko cięcie sanitarne, a przycinamy mocniej po kwitnieniu.
Rys. 6 Cięcie róż parkowych, angielskich i historycznych (bardzo schematyczny rysunek)
Róże pomarszczone czuli Rosa rugosa
Również ta grupa róż pięknie odwdzięcza się za cięcie. Jeśli nie chcecie by rosły bardzo wysokie, tnijcie je każdej wiosny 15-20 cm nad ziemią. Jeśli chcecie by tworzyły większe krzewy, traktujcie je wtedy jak róże parkowe. Formujcie i nadawajcie kopulasty kształt wiosną, ścinając 1/3 pędów.
Zabiegi po cięciu
Przycięte pędy najlepiej zebrać i spalić. Cięcia starych, grubych gałęzi można zabezpieczyć tzw. sztuczną korą, maścią ogrodniczą lub białą farmą emulsyjną z domieszką np. miedzianu. Przy dużej ilości ciętych powierzchni można opryskać krzewy preparatem przeciwgrzybowym np. Topsinem czy wspomnianym wcześniej miedzianem lub w wersji ekologicznej odwarem ze skrzypu. Pamiętajcie, by zawsze używać czystego, naostrzonego sekatora. Po skończonym cięciu można go odkazić np. denaturatem. Przy dużych, gęstych krzewach o cienkich pędach można użyć nożyc do żywopłotu. Będzie szybciej!
Być może ktoś z nami nie zgodzi się co do naszych rad, ale z ogrodnictwem jest jak z medycyną, każdy lekarz ma inny pomysł i inną receptę. Starliśmy się uprościć nasze zalecenia i ograniczyć naukowe przemądrzanie się, bo nie jest to Wam wcale potrzebne, żeby dobrze przyciąć róże. Przede wszystkim nie bójcie się ciąć, nawet jeśli nie jesteście pewni – tnijcie. Na pewno będzie to lepsze niż nie zrobienie niczego. W najgorszym przypadku przytniecie wiosną różę, która nie powtarza kwitnienia i jedynce co się wydarzy to zakwitnie słabiej, lub kilkoma kwiatami, bo przycinając ją usuniecie pąki kwiatowe. Nigdy nie myślcie „nie przytnę, bo szkoda”. Szkoda to jest nie przyciąć i mieć badyla pod oknem . Nie wiesz jak ściąć? Nie chce Ci się szukać? To przytnij nisko! :)
Powodzenia! :)
Leave a Reply Cancel Reply
All fields are required